Poznanie wszechrzeczy może prowadzić do powstania Teorii Wszystkiego – albo odwrotnie. Nie wiadomo dokładnie jak poznanie wszechrzeczy może wpłynąć na nas. Czy zmieni się nasze życie, kiedy poznanie wszechrzeczy będzie w naszym zasięgu? To, że jest w naszym zasięgu nie oznacza, że od razu zrozumiesz.
Wiem, wiem, Max Born, Werner Karl Heisenberg, Erwin Rudolf Josef Alexander Schrödinger, wszyscy Ci kolesie zbliżyli się do granic poznania, próbując swoich sił w porządkowaniu tego chaosu i … nie dali rady. Może chodzi zatem o coś innego? Może całe moje życie nie ma sensu? Ma. Cała moja „bytność” krzyczy we mnie, że ja mam sens. Nie mogę czegoś takiego zanegować. Nie dam rady. Ważne jest poznanie wszechrzeczy.
Max Born, Werner Karl Heisenberg, Erwin Rudolf Josef Alexander Schrödinger, dlaczego każdy z nich po zbliżeniu do odpowiedzi, doszedł do wniosku, że nie rozumie tego, co starał się udowodnić światu? Oszukali świat za życia, rozbudzili w nas nadzieję na odpowiedź. Co to ma być. To jakiś kiepski żart. Zresztą, większość świata nauki zgodziła się z nim i przyznała im rację – fizyka kwantowa jest „fajna”, niestety większość z nich potwierdziła również, że nic z tego nie rozumie. Są przynajmniej zgodni w tej kwestii. Wiem, że były poczynione pewne próby interpretacji na nasz język tak, aby można było to próbować zrozumieć. Schrödinger wymyślił „swojego kota” – na przykład.
Niestety, ale ostatnie odkrycia naukowców są coraz mniej zrozumiałe dla przeciętnego człowieka. Mało tego, niektóre teorie, które jeszcze czekają na swoje potwierdzenie, są ciężkie do wytłumaczenia nawet przez ich autorów.
Świat robi się skomplikowany, a właściwie sami sobie komplikujemy świat, próbują stawiać tezy, które mają zadowolić „cały” dorobek ludzkości. Chcemy, aby nasze tezy pasowały jednocześnie do fizyki klasycznej i do fizyki kwantowej. Uporczywie próbujemy bronić zdobytych ciężką walką odpowiedzi na definicję świata – mojego świata. Każdy naukowiec i odkrywca chce niepodważalnej zgody na obiektywizm swojego rozwiązania problemu. To daje mu poczucie zgody, uznania, albo raczej – poczucie świadomości, że inni mogą myśleć podobnie, jak on na temat tego, nad czym myślał całe swoje życie. Uznanie.
Mój świat, nasz świat, czy to może być obiektywne? Świat jest albo mój, albo nasz. Zbiory oczywiście mają część wspólną, można ją ponazywać w imię obiektywnych praw, ale ten mój świat – ten mój świat jest naprawdę mój. Mój świat mogę zmieniać i czuję to na swojej skórze, naszego świata raczej nie jestem w stanie ruszyć – czasem czuje, że on wpływa na mnie.
Jeszcze jedno, nauka powoli zauważyła ten problem – relatywizm. Ktoś to nawet próbował implementować w nasze światy, aby pogodzić to z wszechświatem. Całe to zmaganie, że prawa fizyki są dla każdego takie same, powoli się rozmywają – a więc wszystko zaczyna zależeć od mojego punktu widzenia. Od mojego świata, gdzieś we mnie, może tam należy szukać odpowiedzi? Jaka jest moja rola w Akcie Kreacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz